Fragment książki Güntera Wolfganga Jeffke, Geschichte der Kavallerie-Ersatz- -Abteilung 8 vom 26 . 8 . 1939 bis Kriegsende 1945 . Münster 1980, dotyczący walk o Oleśnicę w styczniu 1945 roku.

Tłumaczenie: Kamil Kartasiński

 

Zadanie zabezpieczenia dla Oddziału Szkoleniowego oraz Oddziału Rozpoznawczego w Zachodnich Beskidach.

Na rozkazu dowództw okręgu obronny VIII we Wrocławiu na jesień 1944 zostały utworzono trzy szwadrony złożone z szwadronów stałych i marszowych oddziału (8 szkolny regiment), aby w zachodnich Beskidach na południe od miasta Bielsko wykonać zlecenie zabezpieczenia na obszarze tamtejszych partyzantów. 14 października Szwadron został przerzucony/przeładowany w Oleśnicy.

Użyto kolei jako transportu przez Wrocław(Breslau)-Opole (Oppelen)- Kędzierzyn Koźle (Heydebreck)- Racibórz (Ratibor)- Cieszyn (Teschen)- Bielsko (Bielitz)- Żywiec (Saybusch) do Milówki (Milowka). Poniżej Milówki, przechodzi linia kolejowa w kierunku zachodnim przez przełęcz Jabłonka (na wysokości 551 metrów).Góry Jabłonka, to polsko-czeskie graniczne pasmo górskie i południowo-zachodnie przedłużenie zachodnich Beskidów. Miasto Bielsko (Bielitz) leży w strefie na południe od Wisły, na zachodnim brzegu Białej, na jej wyjściu z Beskidów (zewnętrzny łuk Karpat), początkowo las stanowił barierę pomiędzy Śląskiem a Małopolską. Wydział dowodzenia został umieszczony w Milówce, około 30 kilometrów na południe od Żywca. Oddział pod dowództwem rotmistrza Hanfa, miał zabezpieczyć linię koleją żelazną Żywiec-Milówka w kierunku czechosłowackiej granicy i przebiegającą prawie równolegle z północy na południe drogę wiejską. W nieprzejrzystym (słabo widocznym) górskim terenie oddział miał więc zabezpieczyć 50 kilometrowe pas górski. Pojedyncze posterunki były dość daleko od siebie rozstawione. Kontrola wykonywana była przez przełożonych częściowo (z użyciem) na rowerów. Dzienne nocne oddziały zwiadowcze kontrolowały teren. Te 6 do 8 tygodni, które oddział spędził w rejonie zadaniowym, były bez wyjątku spokojne i przebiegły bez incydentów. Ponieważ jednak z drugiej strony, należało czegoś zaznać, niemieccy żołnierze musieli przedtem pozbawić partyzantów broni oraz mundurów. W czasie tej akcji, żołnierze zostali w pojedynczych grupach szwadronu ulokowani w prywatnych kwaterach. W czasie zostali rolnicy volksdeutche z głębokiego Wschodu - Związku Radzieckiego lub Rumunii - osiedleni na obszarach Milówki, jednakże z powodu tego co się stało, niewielu lub wcale nie było nie zadowolonych.

Dla rekrutów, którzy nie mieli jeszcze zebranych żadnych doświadczeń frontowych te operacje były czymś wyjątkowym, a dla innych żołnierzy był to jednak czas wypoczynku/regenracji. Z końcem października został oddział przerzucony do Oleśnicy. Rozpoczęła się normalna służba w mieście garnizonowym Oleśnicy, przerwana przez ostatni udzielony urlop świąteczny (Bożego Narodzenia) w starej Ojczyźnie. Na początku stycznia 1945 r. w szwadronach codziennie w terenie była ćwiczona gotowość bojowa. 12 stycznia 1945 r. odbyła się ostatnia przysięga rekrutów na placu apelowym koszar Richthofena (tzw. Białe koszary). W poniedziałek 15 stycznia 1945, wydano hasło-alarm "Barbarossa" , które doprowadziło do wielkiego niepokoju w obrębie oddziału.

Poranny apel z pożegnaniem sztandaru 8 Regimentu Kawalerii z placu apelowego Koszar Richthofena.

4 grudnia 1944 oddział wraz z Wehrmachtsgefole (cywilne służby pomocy Wehrmachtu) stanął do rannego apelu - który stał się w międzyczasie stałym żołnierskim zwyczajem - na dziedzińcu koszarowym. Tym razem apel miał szczególne znaczenie.

Na początku każdego tygodnia, dowódca - rotmistrz Hanf, ogłoszał główne zasady dotyczące edukacji, pracy oraz służby. Powitaniu towarzyszy powolne wciągnie na maszt flagowy flagi wojennej Rzeszy. Jednakże, ten apel miał również inne znaczenie dla członków oddziału. Wydano rozkaz, pożegnaniem sztandaru 8 regimentu kawalerii ( Kavallerie-Regiment 8) wraz z innymi insygniami (podległych jednostek), który to sztandar miał zostać zabrany daleko w bezpieczne miejsce od miasta garnizonowego Oleśnica. Po raz ostatni raz insygnia kawaleryjskie zostały uroczyście przekazane w pokoju komendanta, chorążym sztandarowym oraz oficerom towarzyszącym. Pochód sztandarowy oraz szwadron honorowy, towarzyszyli jednostce aż do zbiórki na placu koszarowym.

Na jego cześć (sztandaru) - po raz ostatni raz w tej wojnie- defilowano, wydano komendę prezentuj broń oraz sabelgriff. Dowódca zarysował w krótkich słowach, czym był sztandar dla 8 Reitern (dla jednostki), jak dumni wszyscy byli z powodu tych wszystkich odznaczeń tego sztandaru oraz jaki to był zaszczyt dla wszystkich, którzy maszerowali pod tym sztandarem:

"W chwili, kiedy wyższa potrzeba wymaga posłuszeństwa i pożegnania naszego sztandaru, tak będziemy zawsze (mieli go) w żywej pamięci, myśląc o nim i starając się wypełnić to czego zawsze wymagał od nas: Na przód ze starym duchem Reiterów!" (Vorwärts in altem Reitergeist)

Przemarsz sztandaru i pochodu sztandarowego wzdłuż całego oddziału, pozwolił każdemu z Riterów z osobna jeszcze raz pożegnać się ze swoim sztandarem.

Zadania frontowe Oddziału Zwiadowczego oraz Oddziału Szkoleniowego 8 na Środkowym Śląsku oraz w Twierdzy Wrocław.

Od tegoż 12 do 14 stycznia 1945 r. Armia Czerwona przystąpiła na południe od Warszawy nad Wisłą do wielkiej ofensywy siłą 90 dywizji piechoty i 15 korpusów pancernych, które ruszyły ze swych rejonów gotowości. Już po kilku godzinach atakujące oddziały przełamały niemieckie pozycje, do 17 stycznia przedarły się w rejonie na południe od Łodzi przez Wartę i zdobyły 20 stycznia 1945 r. Kępno położone 70 kilometrów na północny-wschód od Wrocławia.

W nocy z 16 na 17 stycznia 1945 r. wszystkie jednostki rezerwowe VIII Okręgu Wojskowego, a zatem także Oddział rozpoznawczy oraz Oddział Szkoleniowy w Oleśnicy, zostały na hasło "Walkiria" postawione w stan najwyższej gotowości alarmowej.

Z obu szwadronów rekrutów, szwadronu marszowego i szwadronu kadrowego stworzono dwa oddziały, które zostały jeszcze wzmocnione batalionem Volkssturmu. Zanim rekruci wyruszyli na ćwiczenia, zostali przydzieleni do pojedynczych szwadronów, aby wzmocnić gotowość bojową doświadczonych na froncie żołnierzy.

Pod dowództwem rotmistrza Rudolfa von Wittenburga został utworzony oddział przedni z zadaniem prowadzenia rozpoznania w rejonie na wchód i północny-wschód od Wrocławia do polskiej granicy i w miarę możliwości zatrzymania wrogich oddziałów. Liczące ok. 200 do 250 ludzi szwadrony były wyposażone tylko w lekką broń piechoty (karabiny i kilka lekkich karabinów maszynowych). Nie były wzmocnione pododdziałami łączności, lekkich granatników czy nawet artyleryjskimi.

19 stycznia 1945 r. rosyjska 3 Armia Pancerna Gwardii pod dowództwem generała-pułkownika Rybałki stanęła między Olesnem a Kluczborkiem. Pierwsze części 269 Dywizji Piechoty, która nadciągnęła z Wogezów, zostały wyładowane w Oleśnicy w nocy z 20 na 21 stycznia 1945 r. Dywizja podlegała bezpośrednio 4. Armii Pancernej pod dowództwem generała wojsk pancernych Gräsera. Generał - pułkownik Schörner przejął dowództwo nad Grupą Armii "Środek".

Podporządkowane 269 Dywizji Piechoty elementy oddziału 8. Szkolnego Regimentu Kawalerii pod dowództwem rotmistrza von Wittenburga były rozmieszczone w rejonie Międzybórz-Syców-Solniki Wielkie -Wszechświęte-Oleśnica z poszerzonym odtąd poleceniem, by zabezpieczać jak daleko to możliwe odwrót nadciągających z kierunku Łodzi w wielkim nieładzie części własnych jednostek i opóźniać prące naprzód jednostki sowieckie, aby umożliwić potem odbudowę tylnej linii obrony wzdłuż Odry.

W rejonie Namysłów-Bierutów był rozmieszczony batalion Volkssturmu pod dowództwem rotmistrza rezerwy Eberharda Kalau vom Hofe z podobnym zadaniem. Batalion Volkssturmu, do którego przydzieleni byli także 2 polowi młodsi lekarze i wiele pielęgniarek, został we wspomnianym rejonie walk Syców - Głuszyna -Namysłów-Bierutów totalnie unicestwiony w ataku oskrzydlającym przeważających liczebnie Sowietów między 19 a 22 stycznia 1945 r.

Stanowisko dowodzenia oddziału rotmistrza Hanfa znajdowało się początkowo w ostatnim budynku "Białych koszar" (obecnie budynek Gimnazjum Gminnego) przy ulicy Wileńskiej prowadzącej do Bogusławic. Mniej więcej od 24 stycznia 1945 r. stanowisko musiało zostać przeniesione na skraj Oleśnicy, 150 metrów na wschód od dworca kolejowego (czyli w okolice ZNTK). W toku działań bojowych w i wokół Oleśnicy koszary Richthofena (Białe koszary), podobnie jak koszary dragonów (Czerwone koszary) i strzelców (obecnie na ich miejscu wybudowano budynek ZSP), zostały tylko lekko uszkodzone. Magazyn żywności częściowo się spalił. Pozycje na "Linii Bartholda" na starej granicy III Rzeszy, pomiędzy Gross Wartenbergiem (Syców) a Reichtalem (Rychtal) (na wschód od Namysłowa) były obsadzone przez słabe siły.

Towarzysz Gotze wspomnia:

"Późno w nocy 17 stycznia 1945 roku, zostaliśmy przywiezieni przez LKW (traktor z trzema przyczepami) do Gross Wartenbergu (Sycowa) i następnie pomaszerowaliśmy do przygotowanych na "Linii Bartholda" okopów (Grabenstellugen), które to jesień minionego roku (czyli 1944 -KK.) zostały wniesione wzdłuż granicy Rzeszy przez ochotniczych pomocników jak i poborowych. Ta pozycja nie była zbudowana do końca i musiała być potraktowana jako tymczasowa (ew. prowizoryczna). Z Gross Wartenbergu (Sycowa) wymaszerowaliśmy w małych grupach przez granicę, tuż przed Schlaupe (Słupia pod Kępnem) by zająć tam pozycję, w znajdujących się tam na zboczu okopach. Zajęliśmy tam dwa wolne domy jako kwaterę i wzmocniliśmy jeszcze pozycję drutem kolczastym.

Było jeszcze spokojnie na ulicach oraz wokół. Połącznie z sąsiednimi jednostkami po lewej i prawej nie istniało aż do przybycia Grupy Bojowej "Kraft" i pierwszej jednostki 269 dywizji piechoty.

Wczesnym rankiem 18 stycznia 1945 roku, przybyły pierwsze kolumny uchodźców wraz z wychudzonymi końmi oraz saniami lub wozami, na których siedzieli zrozpaczeni ludzie z obszaru Ostrowo (Ostrów Wielkopolski). Kolejnej nocy (z 18 na 19 stycznia) przybyła wiadomość, że Czerwonoarmiści dokonali przełomu silnymi siłami pancernymi pod Litzmannstadt (Łódź).

Następnego ranka, 19 stycznia, zaskoczyła nas Hiobowa wieść, że nasze jednostki wsparcia bojowego (Gefechtstross) w lesie Pawłowice Namysłowskie (na północ od Namysłowa) zostały w wyniku rosyjskiego ataku dopadnięte i zniszczone. Tylko dwóch Jeźdźców (żołnierzy) zameldowało się na powrót w jednostce przedniej (Vorausabteilung).

Następnej nocy 21 stycznia kopano rowy na pozycji. Nastąpiła niesamowita cisza, ponieważ na horyzoncie w kierunku północnym i południowym można było zobaczyć pożary.

Następnego ranka 20 stycznia, pojawiły się - w krwistoczerwony wschód słońca i przy mrozie sięgającym 15 a 20 stopni Celsjusza - ciemne kolumny (ludzi/żołnierzy) zmęczonych, włóczących się po śniegu oraz wspierających się nawzajem. Byli oni rozproszonymi resztkami naszych wschodnich dywizji z łuku Wisły (Weichselbogen - chodzi o ofensywę Rosjan 12 stycznia znad Wisły). Owinięci w onuce i wiązki słomy, a więc bez obuwia, zdesperowani, kulejący i kaszlący cicho się wlekli obok nas. Jest to obraz, który człowiek nie może zapomnieć. Około południa 20 stycznia został (ogłoszony) odpowiedni alarm, w którym zostały wzniesione barykady uliczne (ew. blokady) a miny przed pozycjami zostały uzbrojone.

(Angehörigen- znaczy najbliższy krewny, ale w tym przypadku będzie chodziło pewnie o żołnierzy z jednostki 8KEA, w tym towarzysza Gotze). Żołnierze byli stale informowani o sytuacji wroga przez "Oddział zwiadowczy von Wittenburga". Samoloty rozpoznawcze lecąc w kierunku zachodnim na dużej wysokości oraz zrzucając ulotki (Flugblatter) oraz "zachętki" z wezwaniem do przejścia na stronę Rosjan. Całkowicie spokojnie i pewnie oddział przedni (Vorausabteilung) zaregował wieczorem 20 stycznia na rozpoczęty kilka godzin później atak partyzantów, który wprawdzie trochę ich zaskoczył, został jednak pomimo tego szybko odparty. Wczesną nocą usłyszeliśmy grzechot czołgów oraz hałas silników, Rus zajął pozycję.

21 stycznia dotarły do nas sowiecki łańcuch pancerny wraz z towarzyszącą mu piechotą. Rosjanie zameldowali się u nas 5 minutowym ostrzałem moździerzowym. Z 20 nabojami do karabinu na człowieka oraz trzema pudełkami amunicji do karabinu maszynowego, naturalnie stało się jasne, że nie powstrzyma się liczniejszego i lepiej (uzbrojonego) przeciwnika. Atak Rosjan odrzucił nas z powrotem do Sycowa. W trzech miejscach Iwan zaatakował czołgami, został odparty, a o zachodzie słońca całe miasto zostało ostrzelane katiuszami (organami Stalina). Trzy stanowiska przeniknął Iwan wraz z czołgami i został odparty, o zachodzie słońca, całe miasto zostało ostrzelane katiuszami (organy Stalina). Musieliśmy wracać. Początkowo uciekaliśmy drogą w kierunku północnozachodnim, a później ponownie w kierunku południowo zachodnim".

Po stracie kilku czołgów, 21 stycznia sowiecki wróg uderzył ponownie na wracającą na Syców w nocy z 20 na 21 stycznia zbieraninę Grupy Bojowej pułkownika Krafta. Do tej Grupy bojowej i innych byli dołączeni chorąży i kadeci Szkoły Wojennej w Gnieźnie pod dowództwem majora Freiherra (wolny pan, tytuł arystokratyczny) Grote. 21 stycznia komendę w Sycowie przejął dowódca 269 dywizji piechoty, generał porucznik Hans Wagner, główny dowódca dywizji i podległych jednostek. W zakresie, jakim towarzysz Gotze, może sobie przypomnieć części Aufklärungs Ersatz oraz Ausbildungs-Abteilung 8, doszły jako nienaruszone (bez strat) doszły do rosyjskiego pierścienia okrążającego i przełamały go, wczesnym rankiem po opuszczeniu Sycowa - według relacji 22 stycznia - we współdziałaniu z częścią 269 dywizji piechoty oraz jednostką pancerną. Miejscowość Stradomia Wierzchnia (Stradam) - Szczodre (Schollendrof) oraz Stara Ligota były miejscami bitew, co daje prawdziwy smak dostania się do kotła. 269 dywizja piechoty otrzymała zlecenie by osłaniać odwrót jednostek "Gross Deutschland" oraz "Herman Goring" z Łodzi, w kierunku na górnośląskie obszary przemysłowe na wschód od Oleśnicy. Wybuchła zacięta walka, zwłaszcza na lotnisku w Oleśnicy.

Zanim doszło do walk obronnym w Oleśnicy, zostaliśmy po raz kolejny uwikłani w ciężkie walki. Niemal na każdym skraju wsi były sowieckie czołgi. Wszędzie czyhały one (sowieckie czołgi) na pojedynczych, rozproszonych niemieckich żołnierzy lub mniejsze grupy rozbitych jednostek, które po załamaniu Zimowego Frontu (Frontu Wschodniego) szukały ponownie połączenia z większymi oddziałami. W wielu domach wciąż można było zobaczyć osoby cywilne, a nawet polskich robotników, którzy wraz z nami uciekli przed Iwanem. Jednak mieli mały szanse, aby się przedostać. Modlące się /bezradne ręce tych biednych ludzi, również pozostały nam w pamięci. Sowieci strzelali do każdego cywila, jeśli ten nie poddał się od razu lub nie pokazał od razu rosyjskiej flagi.

Nieprzyjacielskie oddziały napotkały 22 stycznia w i pod Solnikami Wielkimi (Gross Zollnig), na zacięty opór oleśnickich szwadronów, do których zostały dołączone Fahr Ersatz Schwadron (szwadron transportu zastępczego) oraz mała grupa Volkssturmu. Nawet część 269 dywizji piechoty wzięła udział w tych walkach. Solniki Wielkie, zostały tym samym poważnie zniszczone.

Zostały podjęte przygotowania do ewentualnej obrony Oleśnicy. Żołnierze 1 oraz 2 szwadronu rekonwalescentów, zostali wyznaczeni do okopów, w kierunku Gut Wurtemberg. Oni wykorzystywali system obrony przeciwlotniczej (Luftschutzgerät) do kopania okopów, lecz przy zamarzniętej ziemi było to bardzo trudne. Oficerem nadzorującym był porucznik Georg von Heydebrand u.d (und der - był panem dwóch jakiś ziem) Lasa. 22 stycznia porucznik von Heydebrand miał zgłosić się do dowódcy komendanta oddziału rotmistrzowi Karlowi Hemrannowi Hanf, aby odebrać przeniesienie do sztabu do 269 dywizji piechoty. Stanowisko dowodzenia 269 dywizji piechoty było umieszczone w zamku książęcym w Oleśnicy. Towarzysz von Heydebrand raportował:

"Moim zadaniem było prowadzenie patrolów policyjnych w prawdopodobnie prawie całkowicie pozbawionej ludności Oleśnicy. Napadom i plądrowaniom na przemieszczające się pochody i kolumny uchodźców należało zapobiegać. Już następnego dnia, sztab dywizji i jego stanowisko dowodzenia przeniosło się do dzielnicy Wrocławia."

Zanim rozpoczęły się działania wojenne w i pod Oleśnicą, w marsz w kierunku Wrocławia, ruszyły nie zdolne do walki części oddziału zasilającego (Abteilungstross) w sile około 120 ludzi złożonego z oddziału rekonwalescentów, którym przewodził skarbnik Gerhard Hausman oraz około 70 ogierów (koni berberyjskich) porucznika Ernsta Mullera już w Wrocławiu. Dwójka koni "Opal" oraz "Feuerzauber" oraz dwa konie pociągowe, również zatrzymano z oddziałem i były trzymane aż do kapitulacji miasta Wrocławia w administracji masztalni. (lub samej masztalni - stajnia dla koni).

Umieszczone również w stajniach w koszarach Richthofena, na drodze bogusławickiej konie z narodowej 8 stadniny konnej oraz lazaretu rezerwowego w koszarach dragonów na ulicy sycowskiej, zostały przeniesione na tylnie obszary (czyli w głąb Rzeszy). Ordynator rezerwowego lazaretu w Oleśnicy, starszy lekarz polowy dr med. Mehling, który zarządzał/opiekował się 8 oddziałem zwiadowczym zastępczym (Aufklarungs Ersatz) oraz Oddziałem szkoleniowym 8 (Ausbildungs-Abteilung 8) jako lekarz oddziału, został lekarzem Twierdzy Breslau (Wrocław). Jako nowego lekarza oddziału, przeniesiony został do nas młodszy lekarz polowy dr med. Hans Guido Weiser. Skierowana na Wrocław, 3 Sowiecka Armia Pancerna - być może pod wpływem utworzonego przez nas na wschód od Wrocławia oporu - nie posunęła się dalej w kierunku na Wrocław, lecz skręciła w kierunku Namysłowa na południe na Górny Śląsk.

Wystąpiły silne straty w naszej jednostce oraz populacji cywilów od obstrzału Organów Stalina (katiusz) oraz przez wybuch pocisków. Przy tym zginęło również wiele koni. Tak samo w bezpośrednich walkach setki żołnierzy dostało się do rosyjskiej niewoli lub będąc rannym zostało rozjechanym przez nieprzyjacielskie czołgi. W ciągu kilku minut bohaterscy żołnierze działający w pojedynkę zniszczyli sześć czołgów sowieckich, które płonąc stały na polu walki. Również kolumny uchodźców były miażdżone przez wrogie czołgi. Również te fakty zgłosił/opisał towarzysz Gotze.

Gdy wrogie czołgi, trochę później przez Boguszyce (Bogschutz), Oleśnicę i Wszystkich Świętych (Allerheiligen), przebiły się przez główną linię walki (HKL) na północy i południu, to również części oddziału rozpoznawczo szkoleniowego Aufklarungs Ersatz i Ausbildungs-Abteilung 8, zostały zaangażowane w zaciętą walkę o lotnisko Oleśnica- Spalice, około 3 kilometrów na wschód od miasta Oleśnica. Porucznik Richard Wolff z kompani szkoleniowej rekrutów 83 batalionu szkoleniowego i myśliwskiego jegrów (Tratenau-Trutnov) podaje co zostało opisane w pracy książkowej generała majora Hansa von Ahlfena "Walka o Śląsk". Ten porucznik opisał swój udział w walkach o lotnisko w Oleśnicy:

"W pierwszych godzinach 24 stycznia następuje odwrót na Oleśnicę. Bitewna wrzawa z przodu już wkrótce sygnalizuje pierwsze spotkanie z wrogiem. Do Cieśli marsz szosą przebiega płynnie. Ze względu na działania wroga trzeba potem skręcić na południe przez lotnisko w Oleśnicy. Pod ogniem z broni maszynowej i granatników pędzimy między ustawionymi ciasno jeden obok drugiego samolotami (bez paliwa) i wbiegamy do miasta, koło mojej starej budy, Logau-Schule, przez Rynek, do Bramy Wrocławskiej."

W tym temacie ponownie relacjonuje towarzysz Gotze:

"My 8. jeźdźcy przedarliśmy się przez północ do Oleśnicy z wrogiego kotła. Widziałem Oleśnicę ogarniętą ogniem i pobiegłem potem z innymi towarzyszami do pojazdu 269 dywizji piechoty. Biedne konie miały najwięcej powodów do skargi. Dzisiaj szacuje, że musieliśmy przebiec co najmniej 1000 metrów przez teren wroga dysponującego przeważająca koncentracja wojsk i materiału/ wyposażenia.

Wrocławski dowódca kompani batalionu Volkssturmu, zaraportował później towarzyszowi Gotze podczas rekonwalescencji w lazarecie:

"Kilka kompanii wrocławskich vollksturmistów zostało przerzuconych z Oleśnicy, do udziału w walkach w Sycowie.. Mężczyzn tych wyposażano nad wyraz niedostatecznie - we francuskie karabiny zdobyczne oraz karabiny maszynowe z I wojny światowej pochodzące z Holandii. Oni wzięli udział w walce obronnej 22 stycznia pod Schollendrorf (Szczodre) -Alt Ellguth (Stara Ligota)- Pontwitz (Poniatowice, na wschód od Oleśnicy) aż po część Psiego Pola (Hundsfeld) i również odnotowali straty. Jego kompania składała się z miejscowych wrocławskich rękodzielników oraz rolników - uciekinierów z Kraju Warty.

Słaba kolumna w sile około 20-25 ludzi z Szwadronu Marszowego 22 stycznia ruszyła w marsz do Zimnicy na południe od Oleśnicy. Szeregowy (trochę wyższy stopień wojskowy od polskiego szeregowca) Gunter Gerlach poinformował o tym rozkazie:

"Za dnia mieliśmy mały kontakt z wrogiem z wyjątkiem nieprzyjacielskich oddziałów zwiadowczych. Jednakże wieczorem nastąpił silny sowiecki atak z przełamanie u sąsiada po lewej stronie. W nocnym marszu, udaliśmy się z powrotem do Oleśnicy, aby 23 stycznia przygotować się do obrony na Placówce Naprawczej Pociągów Kolei Państwowej,, w południowej części dworca kolejowego Oleśnica. Nasz pluton był uzbrojony w jeden karabin maszynowy model 42 oraz duńskie karabiny (na człowieka 100 jednostek amunicji). Rosjanie wkrótce zbliżyli się i zajęli na lewo od nas znajdujące się szopę, w której składowano surową pasze oraz położony po prawej stronie od tej stodoły, lekko pofałdowany teren. Po nieskutecznym ataku Rosjan i ostrzale artyleryjskim, który nastąpił potem wspierany przez organy Stalina (katiusze), przeciwnik spróbował umieścić na pozycjach swoje karabiny maszynowe. Ponieważ obsługa wrogich karabinów maszynowych została unieszkodliwiona, oficer lub komisarz próbował głośnym krzykiem nakłonić do ataku swoich ludzi. Z użyciem mocnych i postępujących od tej szopy sił radziecki wróg przystąpił nagle do ponownego ataku przeprowadzonego po utworzeniu gęstej linii tyraliery, próbując dostać się na lewo od nas w kierunku miasta. W ogniu karabinu maszynowego, obsługiwanego przez dowódcę plutonu i naszych duńskich karabinów w końcu atak wroga załamał się - wróg poniósł ciężkie straty. Dalsze próby rosyjskiego ataku z poprzedzającym je wsparciem artylerii, w to południe zostały również odparte. Do popołudnia prawie wystrzelaliśmy całą amunicję i musieliśmy tym samym przystąpić do odwrotu. W nocnym marszu skierowaliśmy się w kierunku Twierdzy Wrocław."

Z dostępnych opisów wynika, ze pojedyncze szwadrony były rzucane do walki tylko w sile plutonu, a dowódca każdego z plutonów za każdym razem ponosili odpowiedzialność za ich działania. 23 stycznia Oleśnica była okrążona. W nocy 25 stycznia pozostałe części oddziału przygotowywały się do ucieczki i zostały przy tym przez nieprzyjacielskie działa oraz ostrzał artylerii jak i zaciętej walce wręcz niemalże starte z powierzchni ziemi. Tego samego dnia oberwachtmeister (sierżant sztabowy) Walter Abert od Szwadronu Marszowego na terenie miasta Oleśnicy został ranny. Tylko nielicznym udało się przebić do Borowej Oleśnickiej (Bohrau) na południe od Oleśnicy, gdzie zostali przydzieleni do Grup Bojowych, które kierowały się do zewnętrznego pierścienia Twierdzy Wrocław, stawiając wrogowi stały opor, ale ponosząc również duże straty.

Od czasu tych walk zaginionych jest bardzo wielu żołnierzy 8 Oddziału Rozpoznawczego oraz Oddziału Szkoleniowego. Z pewnością znaczna część z nich znalazła śmierć w obronie przeciwko atakowi czołgów w zaśnieżonym terenie pagórków, bez możliwości dostrzeżenia ich przez towarzyszy. Wielu rannych nie przeżyło, ponieważ mocno napierający wróg nie pozwalał na ich ratunek. Nawet identyfikacja poległych najczęściej nie była możliwa.

269 dywizja piechoty przebiła się z powrotem do zewnętrznego pierścienia obronnego miasta, klucząc zgodnie z rozkazem wzdłuż drogi Oleśnica-Wrocław (zbudowana droga państwowa nr 6). Późnym popołudniem, 25 stycznia 1945 roku, po przerwaniu rosyjskiego okrążenia , resztki szwadronu zagościły w Borowie Oleśnickiej, gdzie żandarmeria wojskowa przydzieliła (oddział) do nienaruszonych domostw, celem zbiórki. Na szczęście można było jeszcze zobaczyć wiele znajomych twarzy. Zaciętość walk oraz poniesionych trudów nie pozostała bez zewnętrznych śladów na żołnierzach.

W Borowej i prawie na drodze, widać było lekko rannych oraz spalone pojazdy naszej jednostki. W miejscowości w prawie każdym domu byli ciężko ranni towarzysze z Oleśnicy oraz innych "twierdz" (punktów obronnych - Kampforten. Nawet rosyjscy więźniowie przeszli przez tą wieś. W niekończących się kolumnach, udali się tam w godzinach wieczorem 25 stycznia, przez Sibyllenort (Szczodre) - Sachsenau (Domaszczyn) do Sakrau (Zakrzów).

26 stycznia został ogłoszony/wyznaczony na jako dzień odpoczynku. 27 stycznia 1945 r., konwój oddziału złożony z około 30 ludzi, ruszył w marsz do folwarku w Pruszowicach, około 6 kilometrów na północ od Zakrzowa. Użyte oddziały zwiadowcze napotkały tylko części własnych oddziałów, które maszerowały w kierunku Wrocławia. Do tej pory nie było śladu sowieckiego wroga, jedynie w odległości (widać było) spalone indywidualne gospodarstwa rolne. W przydzielonym folwarku około 2 kilometry na południe od Pruszowic, kolumna zastała spokojną i idylliczną okolicę.


Od autora • Lokacja miastaOleśnica piastowskaOleśnica PodiebradówOleśnica Wirtembergów
Oleśnica za Welfów
Oleśnica po 1885 r.Zamek oleśnicki Kościół zamkowy Pomniki Inne zabytki
Fortyfikacje Herb Oleśnicy Herby księstwDrukarnie NumizmatyKsiążęce krypty
Kary - pręgierz i szubienica Wojsko w Oleśnicy Walki w 1945 roku Renowacje zabytków
Biografie znanych osób Zasłużeni dla OleśnicyArtyści oleśniccy Autorzy Rysowali Oleśnicę
Fotograficy Wspomnienia osadników Mapy Co pod ziemią? Landsmannschaft Oels
Wydawnictwa oleśnickie Recenzje • BibliografiaLinkiZauważyli nas Interpelacje radnych
Alte Postkarten - widokówki Fotografie miastaRysunki Odeszli Opisy wybranych miejscowości
CIEKAWOSTKI ZWIEDZANIE MIASTA Z LAPTOPEM, TABLETEM ....
NOWOŚCI