Marek Nienałtowski
Krótkie sprawozadanie z przekazania miastu Bierutów - obrazu przedstawiającego kościół Świętej Trójcy
09.08.2022 r.
Uroczystość, o której piszę krótko niżej była możliwa dzięki m. in. dobrej atmosferze panującej w Bierutowie wśród osób promujących miasto. Od wielu lat tworzyła ją grupa historyków i regionalistów, a ich działania były i są widoczne też poza Bierutowem. Ostatnio rzadziej się publikują, ze względu na zakazanie przez burmistrza Oleśnicy Jana Bronsia wydawania czasopisma historyczno-kulturalnego Miscellanea Oleśnickie (wcześniejsza nazwa - Kwartalnik Powiatu Oleśnickiego), w którym często ostatnio publikował Marek Bińkowski, a wcześniej też inni bierutowianie. Ostatnio pisano szeroko o działaniach regionalistów Grzegorza i Piotra Michalaków, znanych z akcji odzyskania fragmentów szafy z organów z kościoła św. Katarzyny, niedokończonej jeszcze akcji odzyskania dzwonu z kościoła św. Katarzyny i chrzcielnicy. Ja osobiście, ze względu na brak FB, nie mogę oglądać sukcesów w przywracaniu do życia kulturalnego zamku bierutowskiego, ale jest mi wiadomo, że Grzegorz Zmarzły dyrektor Ośrodka Kultury i Sportu ma w tym względzie wiele sukcesów. Prace wymienionych osób są doceniane i wspierane przez burmistrza miasta Piotra Sawickiego. Dlatego nie należy się dziwić, że mieszkańcy sami przejawiają inicjatywę, wiedząc, że zyskają poparcie burmistrza. Na koniec inny ważny element dobrej atmosfery w Bierutowie - te działania dostrzegają Niemcy w stowarzyszeniu byłych niemieckich mieszkańców Bierutowa Heimatgruppe Bernstadt. Reprezentujący ich Klaus Reckzeh często o tym wspomina na łamach czasopisma ziomkostwa i ta informacja dociera do szerokiego kręgu odbiorców niemieckich, a także polskich. Dlatego gdy Anne Georgi podjęła decyzję o przekazaniu miastu obrazu - przedstawiającego kościół Świętej Trójcy w Bierutowie - znalazła prostą drogę poprzez K. Reckzeha do Grzegorza Michalaka. Niżej kilka zdjęć, które już były publikowane w Panoramie Oleśnickiej, ale nie szkodzi poszerzyć promocję tego rzadkiego wydarzenia.
Anne Georgi i burmistrz Bierutowa Piotr Sawicki podpisali umowę o przekazaniu obrazu.
Fot. Piotr Michalak
Powitanie Anne Georgi przez Grzegorza Michalaka w murach byłego kościoła Św. Trójcy.
Olesnica24.com. Fot. Grzegorz Huk
Anne Georgi bije w oryginalny dzwon z kościoła Św. Trójcy, kóry dzięki bierutowianom
został odzyskany i zostanie zawieszony na stałe w wybranym miejscu.
Olesnica24.com. Fot. Grzegorz Huk
Podarowany obraz i osoby zaangażowane w tą uroczystość. Od lewej: Grzegorz Zmarzły, Grzegor Michalak, Anne Georgi,
Uwe Auerbach,
Piotr Sawicki, Marek Bińkowski i Piotr Michalak.
Olesnica24.com. Fot. Grzegorz Huk
Więcej o uroczystości https://youtu.be/Q5xuuQtqmzI
Niżej tekst Grzegorza Michalaka dotyczący tego zdarzenia i przekazany mi do umieszczenia na tej stronie.
Grzegorz Michalak
"Jest cechą głupoty dostrzegać błędy innych, a zapominać o swoich."
Cyceron.
WIZYTA W BIERUTOWIE POTOMKINI DAWNYCH JEGO MIESZKAŃCÓW I DAR - OBRAZ PRZEDSTAWIAJACY KOŚCIÓŁ ŚW. TRÓJCY, KTÓRY ZE SOBĄ PRZYWIOZŁA.
NIEDZIELA 31 LIPCA 2022
Bierutów to miasto, chociaż specjalnie nie dotknięte bezpośrednimi działaniami II wojny światowej, to jednak unicestwione w dużym procencie tym, co działo się w nim w ostatnich jej tygodniach i wskutek powojennych już decyzji o rozbiórkach uszkodzonych kamienic staromiejskiej zabudowy. Paradoksalnie chociaż bardzo ucierpiało wówczas zabytkowe centrum, to jednak obiekty kultu religijnego znajdujące się w Bierutowie przetrwały ten trudny czas w stanie nienaruszonym i praktycznie bez żadnego uszczerbku. Były to cztery kościoły i synagoga. Dlatego też ironią losu jest to, że jeden z kościołów, kościół św. Trójcy, bo o nim będzie dalej mowa dziś widzimy już w stanie ruiny. Dlaczego tak się stało? Otóż kościół ten i otaczający go zabytkowy cmentarz, na którym przez kilka wieków grzebano kolejne pokolenia Bierutowian, po roku 1945 nie został w żaden sposób zagospodarowany i pozostawał opuszczony stając się tym samym obiektem zainteresowania dla tych, którzy niekoniecznie dostrzegali w nim dziedzictwo kulturowe Bierutowa i przeszłości. Zapewne tacy też byli, którzy właśnie na to dziedzictwo patrzyli nieco inaczej, niż my staramy się robić to teraz. Efektem było to, że ci, którzy byli świadomi wartości historycznej zgromadzonych tam dóbr, bardziej dostrzegali ogólną ich wartość materialną, niż wartość dziejowych powiązań z miastem Bierutów. To właśnie za ich przyczyną zabytkowe wyposażenie tej niezwykle ciekawej także pod względem architektonicznym świątyni zaczęło rozjeżdżać się w różnych niewiadomych kierunkach. Konstrukcja kościoła i jej usadowienie na planie krzyża greckiego z częścią wydłużoną o jedno przęsło w kierunku zachodnim, czyniły go obiektem bardzo interesującym jako po prostu budowla. Chociaż praktycznie budowy tego obiektu nigdy nie dokończono, to jednak uczyniono go czynnym i funkcjonującym za sprawą tymczasowej drewnianej konstrukcji dachu, którą go przykryto, a że jak mówi porzekadło, iż prowizorki są najtrwalsze, to w takim stanie przetrwał on ponad trzysta lat, aż do momentu rozbiórki całości jego pokrycia w latach 60. XXw. Jednak zanim ostatecznie do tego doszło miały miejsce wydarzenia poprzedzające i nazwijmy to z dozą ironii, ruchy "przygotowawcze" i poprzedzające ostateczną rozbiórkę drewnianej konstrukcji stropu i dachu kościoła. Jak mówili świadkowie obserwujący wydarzenia lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XXw. mających miejsce w kościele św. Trójcy w Bierutowie, po tych, którzy doceniali wartość materialną dóbr kultury znajdujących się w tym obiekcie kultu religijnego pojawili się tam ci, którzy "doceniali" wartość budowlaną materiałów, z których go wzniesiono. Że kościół był kryty gontem, który naprawiono w latach 30. XXw. podczas generalnego remontu kościoła z okazji rocznicy trzystu lat jego istnienia, to przecież taki materiał miał przeogromną wartość dla jednych np. przy budowie jakiejś szopki, a dla innych dla przykładu po prostu jako opał. Okucia metalowe z blach również miały wartość dla "miłośników" tego typu budulca. Efektem było to, że w końcu strop kościoła zaczął zapadać się do środka i podjęto ostatecznie urzędową decyzję o rozbiórce dachu i pozostawieniu jedynie samych murów. Zbiegło się to mniej więcej w czasie z oficjalną decyzją o likwidacji otaczającego kościół cmentarza, jego zabytkowych pomników, kaplic grobowych, których było tam przynajmniej cztery, a także efektownych bram wjazdowych od strony ulicy 1 Maja i Wrocławskiej, które spinała brukowana alejka. Później już w latach 80. XXw. przecięto ją budynkiem przedszkola, które tam wtedy wybudowano. O ironio losu, kiedy w różnych innych miejscach robi się składki i zbiórki społeczne środków finansowych na ratowanie zabytkowych wiekowych cmentarzy i ich pomników, kaplic, mauzoleów, to w Bierutowie na nekropolii, która według świadków pamiętających jej kształt i wygląd, była oprócz faktu miejsca spoczynku zmarłych, po prostu niezwykle ciekawym obiektem architektonicznym, po prostu bezpardonowo ją zlikwidowano. Zlikwidowano w części naziemnej, a podziemnej.?
Pozyskany z rozbiórki nagrobków kamień według świadków tamtych wydarzeń wyjechał gdzieś w niewiadomą siną dal. Ktoś powie, co czasami się słyszy: "no cóż, takie były czasy". Być może jest w tym odrobina racji, ale czy do końca usprawiedliwiająca te poczynania w myśl motta z czołówki opracowania ?! Pytanie retoryczne. Przy tych wszystkich pracach, łącznie z późniejszą budową przedszkola, musiano, jak określił to mój syn zrobić niezłą jatkę z tym, a raczej z tymi, których pochowano kiedyś w tej ziemi, skoro jeszcze dziś w dniu pisania tego opracowania nie jest specjalnym problemem natrafienie wśród listków trawy na to, czego ze względu na szacunek, aż nie chcę nazywać po imieniu i ręka mi drży, jak o tym piszę, ale w końcu trzeba to jasno powiedzieć, fragmentów szczątków tych, których tam pochowano. Wróćmy jednak do tego co działo się z budynkiem kościoła św. Trójcy. Zanim ostatecznie i oficjalnie rozebrano strop i dach kościoła, praktycznie pozbawiono go całościowo wszelkiego wyposażenia jego wnętrza, w tym licznych tam epitafiów. Ponownie powiem, o ironio losu, ten zwykły szaber w jakiejś mierze uratował dzieła i znajdujące się tam zabytki przed całkowitym i bezpowrotnym ich unicestwieniem, jak chociażby dzwon z wieżyczki nad skrzyżowaniem nawy głównej z transeptem o czym będzie w dalszej części, czy też elementy ołtarza, którego centralny obraz znajduje się obecnie w kościele św. Macieja we Wrocławiu, a cztery inne w kościele św. Katarzyny w Bierutowie. Podobnie jak wspomniany wcześniej dzwon po latach powróciły one do rodzinnego miasta. Organy, które zgodnie z tym co usłyszałem od moich rozmówców, świadków wydarzeń tamtych lat, wyjechały z tego kościoła jako jedne z ostatnich, zachowując rzekomo sprawność aż do końca swoich dni w kościele św. Trójcy w Bierutowie w pierwszej połowie lat 60. XXw. Jedna Pani podała mi nawet dokładną datę, a mianowicie rok 1962. Układając w logiczną całość znane mi fakty i daty zaryzykuję stwierdzenie, że chyba już nawet wiem, gdzie się znajdują obecnie. Czasami coś czego szukamy daleko, ostatecznie okazuje się być bardzo blisko. Zakładam, że tak mogło stać się i w tym przypadku. Ponieważ temat ten jest na tyle ciekawy i intrygujący to postaram się napisać o tym w oddzielnym opracowaniu za jakiś czas.
W tym miejscu postawmy kropkę nad refleksją odnośnie tego, co było i przejdźmy do wydarzeń bieżących.
W początkach roku 2022 skontaktowała się ze mną mieszkająca w Dreźnie, Pani Anne Georgi. Poinformowała mnie, że jest spadkobierczynią obrazu, który został namalowany na zlecenie jej babci w latach bezpośrednio po zakończeniu drugiej wojny światowej i wysiedleniu z Bierutowa jej dotychczasowych niemieckich mieszkańców. Opisała mi dzieje powstania obrazu uzasadniając decyzję o swojej woli przekazaniu go miastu Bierutów, co teraz przytoczę.
Otóż babcia Pani Anne, która bardzo przeżyła rozstanie z rodzinnymi stronami zleciła namalowanie ze zdjęcia obrazu kościoła św. Trójcy w Bierutowie. Dzieła tego dokonał malarz, którego podpis na obrazie widnieje jako O. Braun. Inspiracją do tego był między innym fakt, że jej ojciec, czyli pradziadek Pani Anne Ferdynand Butter, pełnił funkcję kantora i organisty w tymże właśnie kościele. Powstałe dzieło zawisło w domu zleceniodawczyni obrazu, z którym związała się bardzo emocjonalnie, gdyż był dla niej fragmentem jej rodzinnych stron, których nigdy nie było już dane jej odwiedzić. Obraz towarzyszył babci Pani Anne aż do końca jej życia, po czym przeszedł na własność jej córki, a mamy Pani Anne, mającej podobne sentymentalne podejście do tego dzieła i otaczającej je wielkim szacunkiem. Niestety również i mama Pani Anne odeszła już z tego świata, a obraz naturalnym tokiem dziedziczenia przeszedł tym razem już w jej ręce. Pani Anne podobnie jak jej babcia i mama otacza go wielkim sentymentem i szacunkiem, chociaż sama przyszła na świat już w innym miejscu, niż Bierutów. Kolejny raz powiem, o ironio losu, nic chyba nie dzieje się przez przypadek. Przodkowie Pani Anne, po opuszczeniu Bierutowa w roku 1945, czyli ówczesnego Bernstadt in Schlesien, dotarli w okolice również Bernstadt, ale "auf dem Eigen", zaś Pani Anne przyszła na świat w nieodległym Löbau. Obydwa te miasta niektórym obecnym mieszkańcom Bierutowa są dobrze znane. Miasto Bernstadt auf dem Eigen to przecież miasto partnerskie Bierutowa. W latach 2005-2006 kiedy byłem Burmistrzem Bierutowa często wzajemnie się odwiedzaliśmy. Były organizowane zbiorowe autokarowe wyjazdy podczas których mijaliśmy także miasto Löbau. Pani Anne Georgi, jako spadkobierczyni malowidła, pomimo, ogromnego sentymentu jakim go darzyła i nadal darzy, podjęła decyzję, że powinno ono trafić do Bierutowa, żeby nadal tu żyło wśród tych, którzy tu mieszkają obecnie. W celu realizacji tej inicjatywy skontaktowała się z Panem Klausem Reckzeh, funkcjonującym w stowarzyszeniu byłych niemieckich mieszkańców Bierutowa Heimatgruppe Bernstadt, który zaś przekazał jej kontakt do mnie. Finałem tej nostalgicznej historii była niedzielna wizyta 31 lipca 2022 roku Pani Anne Georgi i Pana Uwe Auerbach w Bierutowie. Ponieważ obraz miał zostać oficjalnie przekazany Miastu Bierutów, poinformowałem o tym Burmistrza Bierutowa Pana Piotra Sawickiego, który w odpowiedzi przekazał mi miłą informację: "przyjmiemy dar i darczyńcę z należnymi honorami". Fakt, że obraz w swojej treści przedstawia kościół św. Trójcy, zaś inspirator jego powstania był w nim kantorem, poniekąd samoistnie stał się symbolem wspomnienia wszystkich Bierutowian pochowanych na tym cmentarzu. Mini uroczystość, którą wspólnie przygotowaliśmy z Panem Grzegorzem Zmarzły i podmiotem, którym jako dyrektor kieruje Ośrodkiem Kultury i Sportu w Bierutowie, po oficjalnym przekazaniu obrazu i podpisaniu stosownych dokumentów przez Panią Anne Georgi i Burmistrza Piotra Sawickiego, miała miejsce właśnie we wnętrzu ruin kościoła św. Trójcy w Bierutowie. W trakcie uroczystości wykorzystano także oryginalny zabytkowy dzwon, który znajdował się na wieżyczce kościoła św. Trójcy bezpośrednio nad miejscem skrzyżowania nawy głównej z transeptem. Dzwon ten podzielił los innych elementów wyposażenia tego kościoła i został wywieziony z Bierutowa. Jednak szczęśliwym trafem kilka lat temu odnalazł go na jednym z portali aukcyjnych Pan Marek Bińkowski. Dzięki determinacji zmierzającej do jego powrotu do Bierutowa i staraniom Pana Zygmunta Fedyka, jak również, a może w tym momencie przede wszystkim sponsoringowi Pana Marka Bartosiewicza, który przekazał środki na odkupienie tego jakże cennego zabytku, dzwon ten mógł powrócić do Bierutowa. Aktualnie oczekuje na moment kiedy zostanie podjęta ostateczna decyzja o jego obecnym umiejscowieniu na terenie miasta Bierutów. W trakcie uroczystości w kościele św. Trójcy chociaż na chwilę zawisł na tymczasowym stelażu, który ustawiono dokładnie pod miejscem, gdzie wisiał na wieżyczce tego kościoła. Następnie wszyscy uczestnicy spotkania poruszyli jego sercem począwszy od przybyłych Gości, poprzez osobę Burmistrza i wszystkich obecnych, łącznie z przybyłymi na jego dźwięk mieszkańcami Bierutowa. Tym samym dzwon ten po kilkudziesięciu latach przerwy ponownie zabrzmiał wśród gotyckich murów kościoła św. Trójcy, jak czynił to przez poprzednie lata jego świetności. Na prośbę darczyńcy obrazu, wspomniano także słownie i muzycznie wykonaniem dzieła "Panis Angelicus" osobę kantora tego kościoła Ferdynanda Buttera. Uczyniono to w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się chór muzyczny będący miejscem jego pracy, po czym obecni zwiedzali ruiny kościoła i teren dawnego cmentarza, w którym nadal znajdują się ludzkie szczątki przy muzyce chorału J.S. Bacha - "Jesus bleibet meine Freunde (BWV 147)", które z dozą dużego prawdopodobieństwa było w przeszłości wykonywane w tym kościele.
Od autora • Lokacja miasta • Oleśnica piastowska • Oleśnica Podiebradów • Oleśnica Wirtembergów
Oleśnica za Welfów • Oleśnica po 1885 r. • Zamek oleśnicki • Kościół zamkowy • Pomniki • Inne zabytki
Fortyfikacje • Herb Oleśnicy • Herby księstw • Drukarnie • Numizmaty • Książęce krypty
Kary - pręgierz i szubienica • Wojsko w Oleśnicy • Walki w 1945 roku • Renowacje zabytków
Biografie znanych osób • Zasłużeni dla Oleśnicy • Artyści oleśniccy • Autorzy • Rysowali Oleśnicę
Fotograficy • Wspomnienia osadników • Mapy • Co pod ziemią? • Landsmannschaft Oels
Wydawnictwa oleśnickie • Recenzje • Bibliografia • Linki • Zauważyli nas • Interpelacje radnych
Alte Postkarten - widokówki • Fotografie miasta • Rysunki • Odeszli • Opisy wybranych miejscowości
CIEKAWOSTKI • ZWIEDZANIE MIASTA BEZ PRZEWODNIKA....
NOWOŚCI